Rok założenia: 1994

TECHNIKA - artykuły, informacje techniczne, porady, ciekawostki

Antyfunkcje – im nowszy produkt, tym krócej służy

Antyfunkcje – im nowszy produkt, tym krócej służy. Celowe postarzanie produktów i moda sprawiają, że nie ma przedmiotów niezawodnych, na lata. W rezultacie tony urządzeń elektronicznych i innych przedmiotów codziennego użytku lądują na wysypiskach śmieci.

Antyfunkcje (z ang. antifeatures), to termin ukuty przez Benjamina Mako Hilla, programistę komputerowego, zaangażowanego w ruch Wolne Oprogramowania. Antyfunkcje to pojęcie, którym określa się sposoby, które mają sprawić, że urządzenia codziennego użytku będą funkcjonować poniżej swoich fabrycznych możliwości. Celowe, mechaniczne postarzanie produktów oznacza projektowanie przedmiotów w taki sposób, aby popsuły się po ściśle określonym czasie – zwykle następuje to zaraz po upływie okresu gwarancyjnego. Postarzanie produktów nie jest wymysłem nowym. Praktykowano go już w 1 połowie XX wieku. Wtedy funkcjonowały inne określenia tych manipulacji: „twórcza destrukcja”, „progresywna regulacja wieku”, „obniżanie jakości”. W latach 20. i 30. XX wieku popularne było „planowe postarzanie produktów”. Dzisiaj mówi się o „datowaniu śmierci”, czy mniej drastycznie, określaniu „trwałości produktu”.

Przykładem antyfunkcjonalnego postępowania jest działalność firmy Atmel Corporation. Firma ta specjalizuje się w produkcji specjalnych czipów o powierzchni zaledwie 4 milimetrów kwadratowych, które umożliwiają telefonom komórkowym i aparatom fotograficznym odróżnienie baterii markowych od tańszych zamienników. Taki „wkurzający drobiazg” kosztuje 0.65 dolara brutto, a kwota ta jest wliczona w końcową cenę produktu. Chociaż to niewiele, to i tak w rezultacie sami płacimy za to, że nasz telefon nie działa tak, jakbyśmy tego chcieli.

Oprócz mechanicznego postarzania produktów, niezwykle pomocna w przekonaniu konsumenta do kupienia nowego produktu jest moda. Dzięki niej, wiele działających jeszcze sprzętów, jest zastępowana przez inne, które mogą działać nawet gorzej, ale są na czasie.

Postarzanie produktów – kolejny krok po wynalezieniu jednorazowości

Okazuje się, że tak podstawowe urządzenie jak żarówka mogłoby być długowieczne. W niektórych muzeach stare żarówki, wyrabiane jeszcze za czasów Edisona, wciąż się palą po upływie ponad stu lat. Antyfunkcje to sposób na maksymalizację zysków. Produkt, który kupuje się tylko raz i nigdy się nie psuje, nie ma ekonomicznego sensu. Perfekcja nie jest opłacalna i dotyczy to również tak drobnych przedmiotów codziennego użytku, jak żarówka. Bez ograniczenia czasu używalności masowa produkcja żarówek byłaby nielogiczna.

Wszystkie przesłanki wskazują na to, że iPod, gadżet cieszący się ogromną popularnością, to także produkt jednorazowy: ekran szybko ulega zarysowaniu, a bateria jest nietrwała. Sam producent przyznaje się do tego, że użytkownik iPod powinien co roku wymieniać go na nowszy model. Niestety, nie świadczy to dobrze o tym przemyśle. W skład jednego iPoda wchodzą ogromne ilości toksycznych związków – kadmu berylu i ołowiu. Wynika z tego, że iPod na śmietniku jest niebezpieczny dla środowiska.

Problemy pojawiają się również przy zakupie oprogramowania komputerowego. Windowsy Microsofta stają się z każdą, nowsza wersją, coraz żarłoczniejsze. Wszystko po to, żeby wymusić na użytkownikach kupno nowych, szybszych komputerów.

Kłopoty może również sprawić użytkowanie drukarki. Zestawy różnokolorowych atramentów do drukarek są często droższe od samej drukarki. Do tego w niektórych kartridżach zostały wbudowane specjalne czipy, które nie pozwalają na zużycie tuszu do końca albo na jego uzupełnienie. Często też nie możemy sobie pozwolić na kupno tańszego tuszu innej firmy, bo po prostu nie będzie on pasował do naszej drukarki.

Metody planowego postarzania produktów dosięgają także podręczniki szkolne i akademickie. Ich wydawcy, zamiast wydawać cienkie suplementy z samymi tylko zmianami, wprowadzają na rynek nowe wydania, nawet jeśli w ich treści nie zmieniło się wiele.

„Zamiast do śmietnika, idź do mechanika”

Świadome ekologicznie osoby próbują radzić sobie z problemem antyfunkcjonalności rzeczy na różne sposoby: wypożyczają podręczniki albo je skanują, kupują żarówki energooszczędne, które starczają na dłużej, korzystają z darmowego, ogólnodostępnego oprogramowania komputerowego czy po prostu starają się nie ulegać wpływom sezonowej mody.

Najważniejszą zasadą rozsądnego użytkowania jest naprawianie sprzętów elektronicznych, a nie kupowanie nowych. Według wszelkich badań, bardziej korzystne dla środowiska jest ponowne użycie sprzętu niż jego recykling. Doprowadzenie komputera do stanu ponownej używalności pochłania 20 razy mniej energii.

„Zamiast do śmietnika, idź do mechanika” – to jedno z haseł Platform 21, holenderskiej fundacji, która zajmuje się promowaniem projektów artystycznych związanych z kreatywnym wykorzystywaniem masowo produkowanych przedmiotów oraz naprawianiem zniszczonych urządzeń i sprzętów. Jeden z punktów manifestu Fundacji Platform 21 stanowi prośba skierowana do konstruktorów, projektantów i producentów, aby dali szansę zreperowania ich produktów dołączając do nich instrukcję naprawy. Z kolei na konferencjach amerykańskiego IEEE (Instytut Inżynierów Elektryków i Elektroników) prezentowane są sposoby tworzenia produktów, które z łatwością można rozebrać, naprawić, przystosować do ponownego użycia.

Idea produktów tanich, trwałych i doskonałych technicznie jest realna, jednak producenci robią wszystko, żeby swoje wyroby „popsuć”. Dlaczego? Rzeczy się psują, a my kupujemy nowe, i tak w kółko, w pewnym momencie uznajemy ten stan rzeczy za normalny. Producenci zdają się nie zauważać efektów ich bezmyślnego działania, chociaż konsumenci i ekolodzy od dawna krytykują niepokojąco zwiększającą się ilość odpadów, w tym elektrośmieci, i związane z tym zjawiskiem zanieczyszczenia środowiska.

Wydaje się szaleństwem, że na ograniczonej przestrzeni, jaką stanowi nasza planeta, wprowadza się i kultywuje zasady nieograniczonego wzrostu produkcji. Powiększające się wysypiska śmieci to efekt uboczny tego szaleństwa.

Źródło: „Forum” nr 32/2011

 

Wspólnota mieszkaniowa ma wpływ na montaż anteny

Miliony Polaków korzystają z telewizji satelitarnej, anteny na dachach i ścianach budynków to już powszechny obrazek, niestety równie powszechne są dziury w elewacji, zwisające, pocięte kable, czy uszkodzenia pokrycia dachowego.

Montujący urządzenia nie zawsze dbają o stan budynku. Z takim problemem boryka się wiele wspólnot mieszkaniowych, dlatego też zarządzający często utrudniają, albo wręcz  uniemożliwiają założenie anteny.

Przeciwnicy montażu urządzeń na budynkach argumentują, że ściana i dach, to część wspólna, dlatego właściciel, a tym bardziej osoba wynajmująca lokal, nie może nią dowolnie dysponować i wieszać talerz anteny gdzie popadnie. Aby temu zapobiec często podejmowane są uchwały generalnie zakazujące umieszczania anten, ewentualnie uzależniające montaż od zgody wspólnoty mieszkaniowej, czy wniesienia opłat z tytułu najmu. W razie sporu sądowego takich uchwał nie da się jednak obronić, gdyż użytkownikowi lokalu nie można zabronić prawa do montażu, ani narzucić umowy najmu.

Sądy zwykle opierają możliwość umieszczenia urządzeń do odbioru telewizji w odniesieniu do właściciela lokalu na przepisach prawa krajowego, w szczególności na normie wynikającej z art. 206 kodeksu cywilnego („każdy ze współwłaścicieli jest uprawniony do współposiadania rzeczy wspólnej oraz do korzystania z niej w takim zakresie, jaki daje się pogodzić ze współposiadaniem i korzystaniem z rzeczy przez pozostałych współwłaścicieli”)  oraz na art.12 ust.1. usatwy o własności lokali („właściciel lokalu ma prawo do współkorzystania z nieruchomości wspólnej zgodnie z jej przeznaczeniem”).

Wyrokiem z dnia  17 marca 2009 roku (sygn. akt: I Aca 149/09, niepubl.) gdański Sąd Apelacyjny uchylił uchwałę wspólnoty mieszkaniowej uzależniającej montaż anten satelitarnych oraz innych urządzeń przez właścicieli lokali od zgody zarządzającego oraz zawarcia umowy w przedmiocie opłat za korzystanie z nieruchomości wspólnej. Na nic się zdały tłumaczenia, że wspólnota mieszkaniowa chciała ukrócić samowolę właścicieli i ochronić budynek przed zniszczeniem.

Prawo montażu przysługuje również najemcy lokalu, przy czym w relacjach ze wspólnotą mieszkaniową przyjmuje się, że  najemca wykonuje przysługujące mu w ramach art. 206 kodeksu cywilnego prawo w zastępstwie właściciela lokalu.  Generalnie uprawnienie to wynika z art. 684 kodeksu cywilnego stanowiącego, że „najemca może założyć w najętym lokalu oświetlenie elektryczne, gaz, telefon, radio i inne podobne urządzenia, chyba że sposób ich założenia sprzeciwia się obowiązującym przepisom albo zagraża bezpieczeństwu nieruchomości. Jeżeli do założenia urządzeń potrzebne jest współdziałanie wynajmującego, najemca może domagać się tego współdziałania za zwrotem wynikłych stąd kosztów”.

Dla celów wykładni pomocny jest tutaj wyrok z dnia 18 października 1974r. (sygn. III Cr 1754/74), w którym  Sąd Najwyższy orzekł, iż „automat otwierający furtkę jest ulepszeniem w rozumieniu art. 684 k.c. i wynajmujący może zainstalować takie urządzenie w wynajętym lokalu chyba, że sposób jego założenia sprzeciwia się obowiązującym przepisom, albo zagraża bezpieczeństwu nieruchomości. Prawa najemcy do umieszczenia ulepszeń nie należy zawężać ściśle do danego lokalu. ...dotyczy również umieszczania ulepszeń na nieruchomości, tj. ścianie zewnętrznej najętego lokalu, gdyż stanowi ona ścisły związek przestrzenny z lokalem, jednakże tylko w przypadku gdy nie narusza substancji rzeczy i nie ogranicza prawa własności ani nie przyczynia właścicielowi żadnej szkody.”

Znany jest przypadek gminy Katowice, które po przeprowadzeniu remontów swoich zasobów mieszkaniowych nie udzielała najemcom zgody na powtórny montaż indywidulanych anten  telewizyjnych. Decyzją nr RKT-23/2005 z dnia 21.04.2005r. Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał tę  praktykę za naruszającą zbiorowe interesy konsumentów, niezgodną z  art. 684 kodeksu cywilnego i art. 23a ust. 1 ustawy z dnia 15 grudnia 2000 r. o ochronie konkurencji i konsumentów (tekst jedn. Dz.U. z 2003r. Nr 86, poz. 804 i Nr 170, poz. 1652, oraz z 2004r. Nr 93, poz. 891 i Nr 96, poz. 959) zakazując jej stosowania. Bez znaczenia dla przedmiotowego rozstrzygnięcia była okoliczność, że gmina oferowała mieszkańcom zawarcie umowy z operatorem telewizji kablowej.  Jak wskazano w uzasadnieniu tej decyzji: „jeżeli Gmina obawia się, że montaż anteny indywidualnej spowoduje uszkodzenie elewacji, pokryć dachowych, lub zagrozi zasadom bezpieczeństwa, może zobowiązać mieszkańców do uzyskania jej zgody na instalację tych urządzeń przez zainteresowanych mieszkańców pod określonymi warunkami, których niespełnienie będzie skutkować nieważnością zezwolenia. Warunki te muszą być jednakże uzasadnione względami o których mowa w art. 684 k.c. czyli przepisami (techniczno-budowlanymi) lub zagrażaniem bezpieczeństwu nieruchomości.”

W przywołanych powyżej orzeczeniach prawo do montażu anteny wywodzi się z norm prawa wewnętrznego a przecież decydujące są akty unijne, które mają bezpośrednie i bezwarunkowe zastosowanie również w Polsce.

W szczególności prawo do anteny przysługuje nie tylko właścicielowi czy najemcy, ale każdemu użytkownikowi lokalu, co zostało  wyraźnie sformułowane w komunikacie Komisji w sprawie anten satelitarnych z dnia 27 czerwca 2001 r. (COM(2001) 351 końcowy). Podstawy prawne należy wywieść z  art. 10  Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz z art. 49 traktatu WE. Zgodnie z ust. 1 art. 10 Konwencji „każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii”, przy czym jak wskazuje wykładnia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dokonana w wyroku z dnia 22 maja 1990 r. w sprawie Autronic (sygn. 12726/87 ): wolność ta  „dotyczy nie tylko treści informacji, ale także środków nadawania i odbioru ...programów telewizyjnych za pomocą anteny – satelitarnej czy innej”. Natomiast art. 49 traktatu WE stanowiący o swobodnym przepływie usług i odbioru usług na rynku wewnętrznym dotyczy także  programów radiowych i telewizyjnych we Wspólnocie Europejskiej (por.: wyrok z dnia 30 kwietnia 1974 r., Sacchi, sprawa 155/73, pkt 7 oraz  wyrok z dnia 29 listopada 2001 r., De Coster, sprawa C-17/00, pkt 28).  

Prawo do anteny można zatem wywieść nie tylko z prawa wewnętrznego, ale korzysta również  z  ochrony  na mocy norm międzynarodowych. Nie należy jednak rozumieć, że jest ono nieograniczone a zwolennicy anten zupełnie dowolni w reazlizowaniu przysługujących im uprawnień.

Jak wskazuje Komisja Europejska:  „indywidualne prawo do montażu anteny satelitarnej, ktore wchodzi w zakres wolności wyrażania opinii, powinno być stosowane z poszanowaniem pewnych warunków informowania i ustalania, właściwych w szczegolności dla bloków wielorodzinnych, oraz powinno być analizowane osobno w odniesieniu do każdego przypadku. Z pewnością nie można utrudniać montażu anteny satelitarnej ani poprzez zbyt kosztowne warunki instalacji i użytkowania, co spowodowałoby ograniczenie przysługującej każdemu możliwości odbioru wszystkich programów, które wybierze, ani tym bardziej poprzez ogólny zakaz lub nieuzasadnioną odmowę czy sprzeciw np. z przyczyn estetycznych lub technologicznych.”

Źródło:

Portal Informacyjny Zarządca

ZAKŁAD SERWISOWY ELEKTRONIKI  "TELE-SERWIS"    PL-43382 Bielsko-Biała    ul. Cieszyńska 394   tel.: +48 33 4966499    tel.: +48 602332446